Jeśli ktoś czytał mojego bloga to wie kim jest psiak schroniskowy o imieniu RONI, którego bardzo chciałam zaadoptować,ale się nie udało. Był tu nawet post o tym,ale usunęłam,bo czułam jakbym chciała zastąpić Suzi, a to nieprawda oczywiście. Suzka wymaga wiele pracy,więcej niż Roni.
Ale mniejsza o to, wczoraj Krzykacz (Roni) została adoptowana. Tak,wiem to świetna wiadomość- tak też myślę,ale czuję pustkę,bo za bardzo się do niej przywiązałam. Poszłam dzisiaj do schroniska i zawsze leciałam do niej,a teraz? nie mam nikogo. Tęsknie i to bardzo. Nie potrafię znaleźć sobie innego podopiecznego. Minus pracy wolontariusza- za bardzo przywiązuje się do psów,tak... z jednej strony jestem zachwycona,że Mała nie musi siedzieć w schronisku,bo to nic przyjemnego.Ale z drugiej, smutno mi troszkę,że już nigdy jej nie zobaczę. Mam nadzieje,że w nowym domu jej dobrze, pojechała na wieś,z jakimś starszym małżeństwem.... ah ://
z Suzi jutro lecimy do Parku :)) zobaczymy jak dogada się z innymi psami.
To świetnie, że Roni znalazła dom, a Ty znajdziesz innego ulubieńca :) Ważne, że nie musi siedzieć już w schronisku.
OdpowiedzUsuńCzekam na wieści z parku, jak tam Suzi się sprawuje i co ciekawego porabiacie w wakacje.