Właśnie wróciłam od Pani weterynarz. Nie, nic się nie stało, wręcz przeciwnie Suzi to okaz zdrowia,byłyśmy na szczepieniu. Zapłaciłyśmy (o ile się nie mylę) 38zł, na następny rok około 80zł bo co dwa lata komplecik szczepień.
Jak było? GRZECZNIE! jestem cholernie dumna z Suzi. Poszłam z mamą na pieszo, szła przy nodze, nawet ją puściłam (latała ze smyczą przez chwilkę,bo szłyśmy przez pola, już na chodniku, tradycyjnie smycz w rękę). Oczywiście musiała wszystko obsikać- jak już gdzieś idzie,to większość terenu jest "jej" :P Gdy już doszłyśmy do Przychodni, Suzi weszła SAMA, normalnie niczym jakaś dama. Dogadałyśmy się z Panią Weterynarz,że za rok dopiero komplecik szczepień. Psiuńka mi zapiszczała, kiedy wbijano igłę [?], heh, jakby to jakoś wielce bolało, może się wystraszyła. Weterynarz uznała,że mamy jakiś szampon yy,z norek czy jakoś tak bo ma specyficzny zapach.
Napisałam do P. Kasi, kierowniczki Schroniska z którego sunia była brana i Suzi PRAWDOPODOBNIE będzie miała sterylizację w poniedziałek, wydaje mi się,że na 100% w następnym tygodniu. Łii, już nie będzie inna,bo wszystkie psy wykastrowane/wysterylizowane:P się cieszę.
Suzi od tamtego roku przytyłka 1kg, waży obecnie 18kg z hakiem :) chyba 200, nie pamiętam.
Za to,że Suzula była grzeczna dostała:
I od wszelkiego wypadku, gdyby kogoś ugryzła takie cóś:
Patrzcie na jej zmarnowaną i ucieszoną mordkę, chyba się zmęczyła:P
'
A co najlepsze, zapomniałam zabrać butelkę wody,którą miałam przy sobie dla Suzi z Przychodni i tylko widziałam to:
Jeszcze ją przed wizytą kąpałam,ale z tego zdjęć nie mam:P
Ogólnie- jestem OGROMNIE dumna i powiem,że bardzo KOOCHAM tą moją Suzulkę:) <3